Świat w naszych oczach
 
 
 
Strona główna Info / Praca Archiwum Konkursy Kontakt
 


 RAZEM POLECA
 
 
 
  Zaprzyjaźnione strony

  www.jogaklub.pl
  www.yhm.pl
  www.jurek.pl
  www.insignis.pl
  www.proszynski.pl
  www.wrozka.com.pl
  www.nienasyceni.com
  www.monolith.pl
  www.bzwbk.pl
  www.mag.com.pl
  www.emimusic.pl
  www.veet.pl
  www.wab.com.pl
  www.nivea.pl
  www.dior.com
  www.semi-line.com.pl
  www.universalmusic.pl
  www.swiatksiazki.pl
  www.matis.pl
  www.kinoswiat.pl
  www.schering.pl
  www.braun.com/pl
  www.calvinklein.com
  www.givenchy.com
  www.francoferuzzi.com
  www.samsung.com/pl
  www.traffic-club.pl
  www.microsoft.com
  www.nvidia.pl
  www.gram.pl
  www.4fun.tv
  www.premierimage.pl
  www.manta.com.pl
  www.traffic-club.pl
  www.agencjadramatu.pl



 






      Nr 4 / 2004






Wywiad Razem: DZIWADŁO Wywiad Razem:
DZIWADŁO


Noszą kolczyki w nosach i ustach, mają farbowane włosy, dziwaczne fryzury i stroje. Zajęcia w ich szkole prowadzone są w sposób niekonwencjonalny. "KĄT" - szkoła dla ludzi, którzy czują się wyalienowani i odrzuceni przez społeczeństwo. Powstała między innymi dzięki inicjatywie człowieka, który sam nosi długie włosy i nie zabrania tego swoim wychowankom.
Rozmawiamy z dyrektorem Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii
nr 2 "KĄT" w Warszawie, Łukaszem Ługowskim.

więcej >>>



Temat miesiąca Temat miesiąca:
Narkotyki - Śmierć z nadmiaru przyjemności


Są obecne w życiu wielu ludzi. Młodzież, biznesmeni, aktorzy, dziennikarze coraz częściej sięgają po narkotyki nowej generacji. Jak działają i dlaczego są tak popularne? Narkotyki są na świecie tak długo jak człowiek i jego chęć ucieczki w świat raju. Na przestrzeni wieków zmieniały się jedynie drogi osiągania owego stanu uszczęśliwienia.


Być Razem Być Razem:
KOLACJA WE DWOJE CZY GRUPOWY SEKS?


Mówi się, że nawet najsilniejsza fascynacja partnerem zawsze kiedyś mija. Po kilku latach wspólnego życia małżonkowie, a nawet kochankowie, przestają się już wzajemnie zaskakiwać. Do ich związku, zwykle powoli i niepostrzeżenie, ale czasami także z szybkością i impetem huraganu, wpada nuda. Jeśli partnerzy wciąż się kochają i pragną być ze sobą, podejmują walkę z tą destrukcyjną siłą. Jej narzędziami stają się najczęściej zaproszenia na romantyczne kolacje i kupowanie erotycznych akcesoriów oraz bielizny. Czasami może to być jednak nawet próba tak wyrafinowanych zachowań seksualnych jak na przykład seks grupowy.


Podróże, 4 strony: JEDNA NOC W BANGKOKU Podróże:
JEDNA NOC W BANGKOKU


Stolica jednego z tygrysów dalekiego Wschodu. To tropikalne miasto tętni życiem przez całą dobę. Słynie z zabytkowych buddyjskich świątyń, wspaniałej tajskiej kuchni i z seksu.




CYBER SLACKING - INTERNET POD LUPĄ PRACODAWCY Społeczeństwo:
CYBER SLACKING - INTERNET POD LUPĄ PRACODAWCY


Często zdarza ci się wykorzystywać w pracy Internet do swoich własnych potrzeb? Czatować z nieznajomymi, ściągać filmy, wysyłać internetowe kartki czy e-maile do znajomych, zamawiać zakupy przez Internet albo robić przelewy w internetowym banku? Uważaj, już wkrótce może cię dosięgnąć karząca ręka inwigilacji. To będzie walka z cyber slackingiem, na jaką zdecyduje się twój pracodawca.




Razem w Polityce Razem w Polityce:
GAFY POLITYKÓW
CZYLI GRECJANIE, KURWIKI I ZBIRY W TOGACH


W ferworze ostrej debaty politycznej zdarzają się pomiędzy adwersarzami wymiany spektakularnych wypowiedzi. Często wśród wygłaszanych nudnych sloganów politycznych ciężko jest znaleźć słowa czy opinie, które mogłyby przykuć uwagę opinii publicznej. Aby wyróżnić się z szarego tłumu i stać się gwiazdą medialną, choćby jednego wydania informacji, trzeba sięgać po niekonwencjonalne środki. Gorzej, że jest wielu polityków, którzy swoją sławę zdobywają w dużej mierze nie dzięki przemyślanym wypowiedziom, ale gafom, które oczywiście nie są zamierzone.


Film Film:
KILLER TARANTINO


Jego debiut reżyserski, w którym rachityczna akcja stanowi tło dla abstrakcyjnych rozmów gangsterów-nieudaczników, został uznany za wielce obiecujący. Jego drugi film - krwawa jatka gęsto nadziewana narkotykami i analnym seksem - przyniósł mu główną nagrodę na festiwalu w Cannes. Natomiast jego ostatni obraz - feeria kończyn i wnętrzności fruwających po ekranie - spotkał się z uznaniem krytyków oraz widzów i ma wszelkie dane ku temu, by stać się dziełem kultowym. Kto to taki? To Quentin Tarantino - "enfante terrible" Hollywood.


Wywiad Razem: DZIWADŁO Wywiad Razem:
DZIWADŁO


Noszą kolczyki w nosach i ustach, mają farbowane włosy, dziwaczne fryzury i stroje. Zajęcia w ich szkole prowadzone są w sposób niekonwencjonalny. "KĄT" - szkoła dla ludzi, którzy czują się wyalienowani i odrzuceni przez społeczeństwo. Powstała między innymi dzięki inicjatywie człowieka, który sam nosi długie włosy i nie zabrania tego swoim wychowankom.
Rozmawiamy z dyrektorem Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii
nr 2 "KĄT" w Warszawie, Łukaszem Ługowskim.

Jakub Żebrowski : Skąd pomysł na taką szkołę?

Łukasz Ługowski: Pomysł jest dosyć stary. Wcześniej istniał już SOS (Szkolny Ośrodek Socjoterapii) - miejsce dla młodych ludzi, którzy nie potrafili odnaleźć się w otaczającej ich rzeczywistości. My postanowiliśmy stworzyć coś podobnego, ale jednocześnie innego. Był rok 1992. Założyliśmy szkołę, bo taka była wtedy koniunktura. Powstało miejsce dla młodych ludzi, którzy nie odnajdują się z różnych powodów w zwykłej szkole, a jednocześnie intelektualnie się "wyrabiają". Jak mówię, już wcześniej były takie inicjatywy, a my je tylko "wypolerowaliśmy". I tak powstał "KĄT".

J.Ż.: Czy jakieś sytuacje życiowe wpłynęły na Pana decyzję otwarcia takiej szkoły?

Ł.Ł.: Ojej! Sytuacje życiowe! Ja sam miałem kłopoty ze szkołą. W wieku 23 lat zrobiłem maturę! W związku z tym mam swoje doświadczenia ze szkołą. Czasami nie można się przebić przez pewne struktury. Potem przez pewien czas pracowałem w zwykłych szkołach, w których też obowiązywały pewne struktury. Następnie zacząłem pracować w SOS-ie, i okazało się, że można się jednak przebić. Tylko pamiętajmy, że mówimy o czasach komunistycznych, kiedy wszystkie szkoły były identyczne i ten SOS był rzeczywiście alternatywą. A teraz my jesteśmy "alternatywką", maleńką, ponieważ przyzwyczailiśmy się już do różnych, dziwnych rzeczy. Natomiast wtedy to była przepaść. Dla kogoś, kto przychodził do SOS-u, to był wstrząs mózgu!

J.Ż.: Czym ta szkoła różni się od innych szkół?

Ł.Ł.: Różni się tym, że nie zwracamy uwagi na drugorzędne sprawy.

J.Ż.: Na przykład kolczyki w różnych częściach ciała, czy też długie włosy u chłopaków, bądź nietypowy ubiór?

Ł.Ł.: Tak. To są rzeczy, które nie mają nic wspólnego z nauką czy z wychowaniem, przynajmniej z naszego punktu widzenia. Strukturalnie nasza szkoła różni się tym, że klasy są mniejsze, ponieważ jest po kilkanaście, a nie po kilkadziesiąt osób, co sprawia, że ludziom, którzy nie chcą się uczyć, trudniej jest przemknąć się do następnej klasy. W każdej klasie jest wychowawca, który nie jest nauczycielem, tylko jakby "liderem". Poza tym w gimnazjum i w liceum odbywają się sesje poprawkowe, dzięki którym można nadrobić cały rok "obijania". Ale nie jest to łatwe. Różnimy się jeszcze tym, że my nie udajemy, że nie widzimy różnych spraw. Przynajmniej tak mi się wydaje. Jeśli widzimy kogoś, kto "zachlał" lub jest w stanie wskazującym na zmianę świadomości, to reagujemy. Jeżeli na wycieczce znajdzie się ktoś taki, to potrafimy zerwać wycieczkę.

J.Ż.: Jaki jest Pana stosunek do narkotyków i innych używek?

Ł.Ł.: W tej szkole nie wolno używać. To jest pierwsza i zasadnicza sprawa. Mój stosunek do narkotyków jest taki sam jak do alkoholu - jest to środek zmieniający świadomość, a my jesteśmy słabi i czasem wchodzimy w te środki. Od momentu kiedy weszła amfetamina, rynek narkotyczny bardzo się zmienił. Kiedyś producent produkował dla siebie, nadwyżki sprzedawał, a resztę sam używał. I okazało się, że amfetamina pomaga ludziom w nauce, ale robi kompletną czystkę w mózgu. I taki Jasio nagle dostawał piątkę z matematyki. Nauczyciele chwalili, rodzice cieszyli się, że syn się uczy, a tu się okazywało, że ćpa i powoli umiera. Powiem teraz rzecz kontrowersyjną. Są miękkie i twarde narkotyki. "Trawa" jest narkotykiem miękkim, ale bardzo niebezpiecznym, mało tego, jest w Polsce nielegalna. Natomiast trzeba by było się zastanowić, czy legalizować czy nie. Ja nie jestem ortodoksyjny w tej sprawie. Myślę, że delegalizacja "trawy" przynosi więcej szkód niż pożytku. Co więcej, w tej chwili na rynku narkotyków nie ma "trawy" tylko jest "skun", i to jest problem. W momencie, kiedy produkt jest zdelegalizowany, to dzieje się tak jak z prohibicją w Ameryce. Gdyby narkotyki były legalne, to można by było nad tym sprawować pewną pieczę. A póki jest to nielegalne, to tę pieczę sprawują gangi. W przypadku alkoholu państwo spełnia funkcję kontrolera, choć alkoholizm istnieje. Ale to nie jest zakazany owoc i już nie smakuje tak dobrze, jak wciąż nielegalna "trawa". Z drugiej strony jesteśmy biednym państwem i nie mamy pieniędzy na "detoksy" itp., a takie leczenie jest bardzo potrzebne. Ale narkotyki były, są, zawsze będą i z tym niewiele da się zrobić.

J.Ż.: Jacy są nauczyciele w "KĄCIE"?

Ł.Ł.: Inaczej jest w liceum, a inaczej w gimnazjum. Gimnazjum jest to okres, w którym do szkoły przychodzi się prawie wyłącznie towarzysko. Ale ogólnie staram się, żeby nauczyciele byli jak najlepsi, jak najwięcej rozumieli, żeby byli tolerancyjni, a jednocześnie potrafili zapanować na tą grupą nie używając przemocy.

J.Ż.: A jak wyglądają zajęcia w tej szkole?

Ł.Ł.: Lekcja trwa normalnie 45 minut, tylko tyle, że nie ma dzwonków. Zaczynają się później - o 9:20. Wielkiej różnicy programowej nie ma. Czasami zamiast dwóch lekcji z tego samego przedmiotu odbywa się jedna, ale pod warunkiem, że podczas niej uczniowie będą pracować rzetelnie. Potem na drugiej lekcji mogą obejrzeć dobry film lub pójść na spacer pod opieką nauczyciela. Niektórzy wprowadzają pewne ekstrawagancje, ale to miejsce jest alternatywą wychowawczą, a nie programową.

J.Ż.: Czyli nauczyciele mają wolną rękę.

Ł.Ł.: W ramach tego co uzgodnimy między sobą, ale bez szaleństwa. Czasami na lekcjach wychowawca siedzi z tyłu w sali.

J.Ż.: Jakie są relacje pomiędzy nauczycielem a uczniem?

Ł.Ł.: Mam nadzieję, że jak najlepsze, ale może się zdarzyć, że jest podziemie, o którym mogę nie wiedzieć.

J.Ż.: Jakiego typu osoby trafiają do tej szkoły?

Ł.Ł.: Różne. Taki był pomysł. Osoby nadpobudliwe, a obok wyalienowane, wycofane. Trochę tu nam ten obraz zaburzyło gimnazjum, w którym ludzie często nie są dookreśleni jako grupa alternatywna, czyli "klimatyczna" młodzież. Czasami przychodzą ludzie z subkultur, które nie utożsamiają się z naszą szkołą tzn. "dresiarze". I to nie jest fajne. Często na komisji przyjęć są kochani, milutcy, a potem, kiedy już ich przyjmiemy, to zaczynają "odwalać" numery. Tak się dzieje raczej w gimnazjum. Natomiast w liceum są pojedyncze osoby, które ubierają się w dresy, ale tak naprawdę nie mają wiele wspólnego z tą subkulturą. Więc generalnie można powiedzieć, że "KĄT" nie jest miejscem, które "szeleści".

J.Ż.: Jak można się dostać do "KĄTa" i jakie trzeba spełniać kryteria, aby utrzymać się w tej szkole?

Ł.Ł.: Trzeba przejść przez komisję przyjęć. Składa się na to rozmowa z psychologiem, wychowawcą i ze mną. No i przede wszystkim trzeba potrzebować tego miejsca. Ja bym chciał, żeby ludzie, którzy do nas trafiają, chcieli odnaleźć miejsce, gdzie będą czuli się dobrze, ale, żeby nie byli tylko "odpadami" z innych szkół. Ale musiałbym zmienić szkolnictwo. Aby się utrzymać w "KĄCIE", trzeba się uczyć przynajmniej na przeciętnym poziomie. Nie można przekroczyć normy frekwencyjnej 20% nieobecności nieusprawiedliwionych. Nie można dewastować szkoły oraz używać siły w stosunku do innych. Już parę osób "wyleciało" za używanie siły i wulgaryzmów, mimo tego, że nie lubimy wyrzucać.

J.Ż.: Jak mi wiadomo oprócz szkoły jest jeszcze hostel, w którym mieszkają zagubieni młodzi ludzie.

Ł.Ł.: Idea jest taka, żeby w hostelu mieszkali ludzie, których trzeba zabrać z domu, ponieważ dzieją się w nim różne, niedobre rzeczy. Często takie osoby nie spotkały dotąd ludzi, którzy są jednocześnie dorośli, życzliwi i trzeźwi. Trafiają na pojedyncze osoby, które są albo trzeźwe, albo życzliwe, albo dorosłe. Problem w tym, że jest tylko parę takich miejsc w Polsce. Dwa w Warszawie i jedno w Łodzi. I w związku z tym do hostelu napływają ludzie z całej Polski, którzy nie mają gdzie mieszkać. Obowiązują tu sztywne normy - powrót o 22:00 i zakaz używania środków zmieniających świadomość oraz "wyrabianie" się w nauce. I ludzie często nie wyrabiają i po trzech dniach odchodzą gdzieś w Polskę.

J.Ż.: Czy hostel kosztuje?

Ł.Ł.: Tak. Ale są to groszowe sprawy. 100 zł miesięcznie. Ale część jest zwolniona , a za część płaci opieka społeczna...

J.Ż.: W jaki sposób staracie się pomóc młodzieży?

Ł.Ł.: Staramy się im pomóc w taki sposób, że im nie przeszkadzamy. Tzn. jak już wcześniej mówiłem, nie zwracamy uwagi na ubiór czy kolczyki w różnych częściach ciała.

J.Ż.: Są tu takie zajęcia, które nazywają się ZS-y. Jaki mają cel?

Ł.Ł.: ZS-y są to Zajęcia Socjoterapeutyczne prowadzone na zasadzie zajęć psychologicznych. Spełniają funkcję godziny wychowawczej, choć w naszej i w innych szkołach godzina wychowawcza zbyt często jest poświęcona na sprawy administracyjne. Na ZS-ach młodzi ludzie mówią jak się czują w swojej grupie, co ich denerwuje, co im się nie podoba. Ale zasada jest taka, że w takim miejscu nie powinno uprawiać się głębokiej terapii. U nas są to rozmowy, które rozwiązują niektóre problemy. Dobrze żebyśmy sobie "porozdzierali" różne zagadnienia, żebyśmy mogli sobie powiedzieć, że coś jest kiepsko w życiu. Często nie zdajemy sobie sprawy i nie robimy bilansu naszego życia. Mówimy tylko, że wszystko jest do dupy, jest kiepskie, że wszystko jest "gówno oprócz moczu". Natomiast tak naprawdę na dużo rzeczy mamy wpływ. Mamy taką tendencję do uogólniania, do "lepperyzacji" rzeczywistości - wszyscy kradną, wszyscy są do niczego i w ogóle w s z y s t k o. A to znaczy nic. I w związku z tym ja bardzo bym chciał, żebyśmy na tych ZS-ach takie sprawy sobie uświadamiali. Żeby młodzi ludzie mogli prześledzić skutek i przyczynę własnych działań. Jeżeli czegoś nie robię, to jest to grzech zaniedbania.

J.Ż.: Skąd biorą się fundusze na szkołę socjoterapeutyczną i czy miasto się nie buntuje?

Ł.Ł.: Buntuje się dosyć umiarkowanie. Ale jak jeszcze była gmina, to ciągle nam coś wypominali. Placówka ta jest szkołą państwową i finansuje ją samorząd. Władze te buntują się dlatego, że to jest drogie miejsce. W normalnej szkole jest 30 osób w klasie, a u nas tylko 12, 15, i do tego dochodzi wychowawca, który nie uczy żadnego przedmiotu. A każda klasa ma swojego wychowawcę.

J.Ż.: A gdy miasto się buntuje to w jaki sposób?

Ł.Ł.: Starają się wtrącać w różne nasze sprawy, w naszą pracę, ciągle nas kontroluje kuratorium. Czepiają się głównie o to, że ściany są pomazane i o różne drobiazgi. Ale dajemy sobie radę.

J.Ż.: A jak inne placówki odnoszą się do "KĄTa"?

Ł.Ł.: Jak do dziwadła, choć powoli się przyzwyczajają.

J.Ż.: Dziękuję bardzo za rozmowę.

Ł.Ł.: Ja również dziękuję.


Rozmawiał Jakub Żebrowski

 

powrót <<<














 Nr 4 / 2004
 
Nasza okładka  Nr 4



 
©2006 WYDAWNICTWO HOLYGRAM